Przypowieść o siewcy przez bardzo długi czas napawała mnie niechęcią. Rozumiałem to słowo jako bardzo niewygodne, wymagające ode mnie określenia się w jednej z tych czterech postaw. Mierząc się niechętnie z tym słowem, próbując określić i zdefiniować siebie, oczywiście nigdy nie brałem pod uwagę, że mógłbym być ziemią choć trochę żyzną. Widziałem siebie zawsze w jednej z pierwszych trzech sytuacji, co pozostawiało gorzki smak oskarżenia, poczucie zniechęcenia i wyrazistą niechęć do tego słowa.
Trwało to bardzo długi czas, dopóki ktoś mądry i o pięknej wrażliwości biblijnej, nie zwrócił mi uwagi na jedną rzecz, która kompletnie wywróciła i zmieniła moje rozumienie tego słowa, które nagle stało się pięknie uwalniające. Nie chodzi absolutnie o konieczność określenie siebie w jednej z tych postaw. Jezus opisuje pole mojego serca! To cały ja. We mnie, w tobie, w każdym człowieku są wszystkie te sytuacje jednocześnie. Jest odrzucanie tego, czego nie rozumiem, jest powierzchowność emocji i uczuć, jest mnóstwo zatroskania i przejęcia o wiele spraw i… jest ziemia gościnna, żyzna, hojna, która owocuje w zależności od możliwości. O nią trzeba dbać! Ją należy uprawiać z troską każdego dnia. Nawet jeżeli to tylko skrawek ziemi żyznej, warto wziąć się do pracy. Owoce będą zawsze obfite! Naprawdę warto!!!
o. Maciej Sierzputowski CSSp
Source: czytanie